ebu w Amerykach

sobota, 3 grudnia 2011

Być w centrum wydarzeń historycznych

Niepowtarzalne uczucie, podobnie jak niepowtarzalny moment. Jestem w kraju, gdzie trwa właśnie wydarzenie historyczne, które wypłynie znacząco na dynamikę relacji pomiędzy politycznymi i gospodarczymi mocarzami świata. Dokladnie w tym momencie, gdy ja podekscytowana piszę tę notkę, powstaje Wspólnota Krajów Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Nie jestem obywatelką żadnego z tych krajów, nie zdążyłam jeszcze rozwinąć w sobie tożsamości kulturowej tego regionu, a mimo to, sam fakt bycia w tym miejscu i wieloletnia sympatia do tego kontynentu, sprawiają, że krew szybciej płynie, serce mocniej bije, na twarzy pojawiają się rumieńce i rozpiera mnie potrzeba dzielenia się tymi nowinami. W tym momencie tworzy się historia! A ja jestem dumnym świadkiem tego wydarzenia. Czuję jakbym przebywała teraz w trzech Amerykach na raz. Prawie cała przestrzeń geograficzna kontynentu amerykańskiego (tudzież dwóch kontynentów, zależy od punktu widzenia) jednoczy się. „Prawie” ponieważ dwa kraje nie zostały zaproszone na szczyt: USA i Kanada. Szok!

Prezydenci trzydziestu trzech krajów Ameryki Łacińskiej i Karaibów, zebrani w Caracas, tworzą właśnie fundamenty Wspólnoty CELAC. Zjawiskiem jest sam fakt, że prezydenci wszystkich (z wyjątkiem USA i Kanady) krajów Ameryki Północnej, Centralneji Południowej spotkali się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, w tym samym celu. Dobieram słowa świadomie. Mimo pozornej potęgi, Stany Zjednoczone to tylko JEDEN z krajów kontynentu amerykańskiego, a jego obywatele to „Amerykanie” tak samo jak obywatele Wenezueli czy Kuby.

Dokumenty zostały podpisane. Czuję przez skórę, że jest to historyczny moment, o którym uczyć się będą moje dzieci i wnuki, niezależnie od ich drugiej narodowości. Wsłuchuję się więc w wypowiedzi prezydentów i premierów, obserwuję zafascynowana obrady emitowane na żywo przez wszystkie stacje telewizyjne i radiowe, uczę się twarzy i nazwisk szefów krajów, którzy świadomie i zdecydowanie stawiają wspólnie krok ku przyszłości. Uczucie nie do opisania.

Jednocześnie nadziwić się nie mogę sile manipulacji, której poddają się media europejskie i światowe utrzymując szczyt Ameryki Łacińskiej i Karaibów w cieniu rozgrywek na scenie Unii Europejskiej. „W cieniu” to mało powiedziane. Mój Tata jest osobą, która niemalże zawsze wie co się dzieje na świecie. Tym razem to ja zaskoczyłam go nowym wydarzeniem, o którym jeszcze nie mówi się w polskiej telewizji. A przecież tutaj tworzy się historia! Jednoczy się cały kontynent (lub prawie dwa, zależy od punktu widzenia). Nawet prezydent Chin wyraził już swoje poparci e wobec stworzenia wspólnoty łacińskiej.

Dumna, że właśnie w tym momencie przebywam na ziemi boliwariańskiej, wdychając powiew zmieniającej się historii; w poczuciu odpowiedzialności za dialog polsko-wenezuelski (choćby na moją prywatną skalę), radośnie informuję, że w tych dniach w Caracas prezydenci wszystkich (z wyjątkiem USA i Kanady) krajów kontynentu amerykańskego tworzą Wspólnotę Krajów Ameryki Łacińskiej i Karaibów.

CELAC
Comunidad de Estados de America Latina y el Caribe

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna